Po finałach MMP czujemy się trochę niespełnieni
- Daniel Iwanek o piątym miejscu w Młodzieżowych Mistrzostwach Polski w futsalu.
30 stycznia zebraliśmy się o godzinie 7:30 przy recepcji w hali sportowej Rekordu i oczekiwaliśmy na pierwszy mecz fazy grupowej. Przydzielono nam szatnię nr 10, w której na co dzień przebierają się seniorzy. Po wejściu do szatni puściliśmy muzykę i nastąpiło pełne skupienie. Po kilku minutach wszedł trener Andrea, który podzielił się z nami założeniami taktycznymi. Na rozgrzewkę wyszliśmy skoncentrowani. I tak wybiła tzw. godzina zero.
Mecz z Calisią Kalisz. Na początku rywale wydawali się lekko zestresowani. Po kilku minutach naszej dominacji nagle poszła kontra i bramkę zdobyli zawodnicy z Kalisza. Graliśmy jednak swoje i dzięki temu szybko odrobiliśmy straty i wyszliśmy na prowadzenie. Wygraliśmy, ale czuliśmy niedosyt z liczby zmarnowanych okazji. Potem kilka godzin oczekiwania na kolejne starcie. Podczas przerwy uważnie patrzyliśmy na poczynania innych ekip. Do następnego spotkania podeszliśmy z taką samą koncentracją jak na początku. Byliśmy pozytywnie pobudzeni, jednakże wydarzenia boiskowe przybrały niesamowity obrót. Unia Tarnów otworzyła wynik, szybko wyrównaliśmy i... równie szybko otrzymaliśmy dwa ciosy. 1:3! Druga połowa w naszym wykonaniu była jednak koncertowa i zdołaliśmy zwyciężyć 6:3.
Czas na obiad, ale wcześniej nasz masażysta objął opieką wszystkich kontuzjowanych. Po posiłku pojechaliśmy do internatu. Wieczorem, w ramach relaksu, udaliśmy się z trenerem do Gemini. Przy okazji kupiliśmy sobie jedzonko na drugi dzień.
Nazajutrz zjedliśmy wspólne śniadanie, po czym wyjechaliśmy do Cygańskiego Lasu. W hali przywitał nas kierownik, pan Tomasz Wyroba, który dał nam klucz do szatni. Szykowaliśmy się do ćwierćfinału z Kamionką Mikołów. Niestety, już na rozgrzewce wyglądaliśmy nie najlepiej. Po dwóch minutach batalii traciliśmy już dwa gole, a po zmianie stron mikołowianie dołożyli trzeciego. Porażka 0:3. Pozostała nam walka o piąte miejsce.
