Błysk w oczach, a nocą You better run!
Rok szkolny 2013/2014 przeszedł wczoraj do historii. Będę go wspominał ze szczególnym sentymentem, wszak debiuty zawsze zapadają głęboko w pamięci...
Rok szkolny 2013/2014 przeszedł wczoraj do historii. Będę go wspominał ze szczególnym sentymentem, wszak debiuty zawsze zapadają głęboko w pamięci. Dobrym objawem jest chyba to, iż po wyjściu ze szkoły czułem żal, że to już koniec. Że przeprowadziłoby się jeszcze jakąś lekcję… Pracowałem tylko z jedną grupą – szóstą klasą szkoły podstawowej. Patrząc na wyniki ich egzaminów, wykonali solidną pracę. Nie jednak wyniki są najważniejsze. Tu przecież nie chodzi wyłącznie o język polski, chodzi o życie. O przełożenie idei sztuki (tolerancja, walka ze złem, dbanie o naturę) na codzienność – co nie jest czasami łatwe, nawet dla samych nauczycieli. Analizując minione dziesięć miesięcy, pamiętam lekcje świetne, ale też te, które wymagają dopracowania. Cieszę się, że już zdobywam doświadczenie. Żadne praktyki nie oddają esencji samodzielnej pracy. Skoro mowa o szkole… Parę dni przed zakończeniem roku wybraliśmy się na wycieczkę do Szczyrku i Wisły. W mieścinie Adama Małysza podzieliliśmy się na cztery grupy (opiekun plus kilku uczniów). Każda miała godzinę wolnego czasu. Pospacerowaliśmy trochę, po czym zabrałem moją armię do Ośrodka Przygotowań Olimpijskich „Start”. Boisko było otwarte, bramki przygotowane… Spoglądam na chłopaków. Yhy… Oczy zapalone. Nie musieli o nic pytać. Ruszyliśmy załatwić futbolówkę. Na szczęście mam niezłą siłę perswazji. W konsekwencji pani dyrektor „Startu” pozwoliła nam skorzystać z obiektu, a jeden z pracowników pożyczył piłkę. Szybki podział na składy i mecz! Ileż w tym było radości, pasji. Kwintesencja piłki. „Chłopaki! Kończymy, bo się spóźnimy na zbiórkę!” – wołam. „Proszę pana! Nieeeee! Grajmy jeszcze!” – zaoponowali, a ja widząc tę prawdziwą energię (zresztą mnie - mimo dżinsów - też się fajnie grało), odpowiedziałem: „Dobra! Zabiją mnie, ale gramy jeszcze kilka minut”. I tak kiwaliśmy się, strzelaliśmy bramki. W końcu jednak trzeba było wracać. Zarządziłem bieg na miejsce zbiórki. Spóźniliśmy się, ale pasjonatów łatwiej usprawiedliwiać. Dlaczego przywołałem akurat to wydarzenie? Bo marzę, żeby wspomniany wyżej błysk pielęgnowali w sobie jak najdłużej. Tylko wtedy piłka nożna jest czegoś warta.
Tydzień temu skończył się dla mnie sezon piłkarski, z kolei wczoraj rok szkolny. Ale ruszam dalej… Dziś spore wyzwanie. Półmaraton Księżycowy w Rybniku. Start o 22:00. A więc You better run!
